Aga lub Ostra lub Agowca to ja. Pisze sobie, coś tam piekę, czy fotkę cyknę. Maciek lub Maciejka (jak wolę mówić), to mój chłopak (określenie rodem ze złotych myśli – no ale tak przecież jest). On za to czyta, zjada i ogląda.
Często z Maciejką kręcimy się po życiu, przywiało nas nad fiord i tak sobie tu mieszkamy. Mamy przy domu kurczaki, co wyglądają jak orły, na łące owce tyłem i przodem, i całkiem spoko życie. Robimy foty i video jak przystało na naszą profesję, ale też malujemy domy, jak przystało na naszą polakowość.
Mieszkamy w Norddal, z dala od miast, za to blisko lasu, wielkich skał, lawin, fiordu, morświnów, nawet echa tsunami.
I tak sobie tutaj coś napisze od czasu do czasu, żałując, że nie mam kolorowych pisaków.
A co to wszystko ma do chleba, ciast i przepisów?
No właśnie bo je lubię, to piekę i piszę, i jem, i się dzielę. Bo jak się pisze albo czyta, to często można zgłodnieć.
P.S. Malować domy można na dwa sposoby – my kładziemy farbę, a nie trupy jak w “Irlandczyku”. Zawsze lepiej wyjaśnić, bo kto wie jakich kryminalistów przyciągnie Owca Tyłem.