Zrobilismy 25km w 10h, jeden szczyt, na którym było tylko kilku Norddalann, jeden zjazd po śniegu, jeden po kamieniach. Wszystko kosztem tylko dwóch zdartych do krwi pięt.
Jeszcze w Polsce, mieliśmy się do całej wyprawy przygotować. Tak jak to robi każdy rozsądny człowiek. W naszych głowach kłębiły się plany, a ołówki łamały się na tysiącach list.