Powrót słońca
Ofiara dla Boga Ra, zamarznięty szuwar, odmrożony palec i pierwsze promienie słońce padające na okupione krwią faworki.
Ofiara dla Boga Ra, zamarznięty szuwar, odmrożony palec i pierwsze promienie słońce padające na okupione krwią faworki.
Święta w ciężkich czasach dla zdeterminowanych emigrantów, to pikuś tak mały, jak pranie choinki, czy ucieczka przed Stresozaurusem połykającym Skodziane, pełną alkoholowej Agi. To wszystko pestka, dla cesarzowej latającego autobusu i króla kolejnej kwarantanny.
Gdzieś w kosmosie leci puchaty meteor i duma sobie przez te wszystkie lata świetlne, w co tu pierdzielnąć. Wali w nasz spokojny sen i rozwala wszystko w drobny pył pełen kłopotów i niespodzianek.
Co może być wspanialszego dla owczego fana, Agowcy, owcy tyłem niż… Owce! No i kozy… Ta historia jest otulona miękką wełenką i łączy ze sobą kilka wydarzeń, a wszystkie to więcej niż jedno zwierze.
Są w Norddal szaleńcy, którzy dla przyjemności biegną przez 24km po śniegu i kamieniach na wysokość 1851 metrów, na szczyt Torvløysy. Robią z tego zawody, a wszystko dla dżemu, soku i kiełbasek.
Przez ostatnie 4 dni posadziłam 400 jabłonek - z Maćkiem będzie 800. Nie to, że mam 400 Maćków - jest jeden, ale dobry w sadzeniu jabłonek. Tylko po co?
Spodenki termiczne, to jakiś poroniony pomysł był, albo je zdejmę, albo nogi ugotują mi się jak ziemniaczki na parze.